Czyżby faktycznie kontrolowanie emocji wpływało na naszą komunikację ze światem zewnętrznym? Przecież wszystkie emocje, również te w niskich wibracjach, są nam potrzebne, są dla nas drogowskazem, że z czymś mamy wyzwanie, że gdzieś mamy jeszcze obszar do przepracowania albo po prostu pokazują nam, że coś z czym się zetknęliśmy w danym momencie nie jest nasze lub nie zgadzamy się na to.
To prawda, że bez naszych różnorodnych emocji albo żylibyśmy w nieustającej euforii, która powodowałaby, że bylibyśmy totalnie oderwani od życia na Ziemi, albo żylibyśmy w wiecznym dole emocjonalnym, gdzie przytłoczeni niskimi wibracyjnie emocjami, także bylibyśmy oderwani od życia, widząc wszystko tylko w ciemnych barwach i nie mogąc spojrzeć na wyzwania obiektywnie, z dystansu i z wdzięcznością. Dlatego różnorodność w emocjach jest bardzo potrzebna, dzięki niej możemy doświadczać życia we wszystkich jego tonach. Emocje są naszym drogowskazem wskazującym czy w danym momencie idziemy w dobrym dla nas i spójnym z naszym wewnętrznym ja kierunku, czy jednak to nie jest nasza droga i niskie wibracyjnie emocje pokazują nam to.
Czy zatem kontrolowanie ich jest wskazane? W końcu powinniśmy chłonąć życie z dziecięcą ciekawością i zaangażowaniem, a więc także wyrażanie naszych emocji powinno – teoretycznie – być głośne i natychmiastowe. Niby tak, a jednak uważam, że należy je kontrolować. I to nie tylko z powodu wpływu na naszą komunikację ze światem zewnętrznym ale przede wszystkim na nas samych. Nie wiem czy znacie zasadę 16 sekund. Wynika ona z prawa przyciągania. Jeśli jesteśmy w danej emocji przynajmniej 16 sekund to wpływa ona na nasz dalszy tok myślenia, ocenę sytuacji i nasze dalsze emocje. A więc te 16 sekund jest dla nas niezmiernie istotne. Przy niskich wibracyjnie emocjach pozwala nam się im przyjrzeć i w tym czasie najlepiej zadać sobie pytania: skąd te emocje się u mnie biorą? Co jest ich przyczyną i jakie jest ich źródło? Jednak, w imię prawa przyciągania, najlepiej po tych 16 sekundach wyjść z tych niskich wibracyjnie emocji i skupić swoją uwagę na czymś pozytywnym co pozwoli na to, aby nasze emocje weszły w te wyższe wibracyjnie. Bowiem to, na czym skupiasz swoją uwagę rośnie. Jeśli pozostaniemy w niskich wibracyjnie emocjach nasza uwaga będzie skierowana na niski wibracyjnie stan, co przełoży się bezpośrednio na nasze samopoczucie, a następnie wibracyjnie zaczniemy wysyłać sygnały o takiej samej częstotliwości na zewnątrz i tym samym wpływać na świat zewnętrzny i na to, co będziemy przyciągać do siebie. Tak więc „kontrolowanie” emocji ma sens i faktycznie wpływa na naszą komunikację ze światem zewnętrznym. Najprostszym namacalnym przykładem może być choćby przykład, gdzie zdenerwowani jakąś sytuacją, zamiast ochłonąć i powrócić do wysokich albo chociaż neutralnych emocji, idziemy na spotkanie z osobą na którą projektujemy swoją złość, a więc emocję niską wibracyjnie. Podobnie jest w odwrotnej sytuacji ale różnica jest taka, że wysokie wibracyjnie emocje – takie jak radość, lekkość, wdzięczność – zawsze przyniosą nam więcej dobrego, także w komunikacji ze światem zewnętrznym. Dlatego kontrolowanie ich raczej nie jest konieczne, no chyba, że – jak pisałam wyżej – emocje te sprawiają, że jesteśmy w ciągłej euforii, oderwani od innych osób i spraw Ziemskich. Wtedy należałoby się uziemić, bo najlepszym stanem jest balans pomiędzy Energią Kosmosu i Energią Ziemi. Jak to zrobić? Krótki spacer w ciszy i wśród przyrody powinien w zupełności wystarczyć. Nie byłabym sobą gdybym także nie dodała idealnej na każdą okazję – medytacji 🙂
Does controlling one’s emotions have a real effect on the world around us? All emotions, even the low-vibrational ones, are necessary. They guide us and reveal the things we should deal with and those which agree with us or not.
It’s true that without the range of emotions we would either live in eternal bliss, disconnected with the reality here on Earth, or in an all-time-low, perceiving everything negatively and without gratitude. That’s why the variety of emotions we hold is so important, it allows us to experience life with all of its ups and downs. Emotions are the compass for choosing a path that either agrees with our Higher Self or one that is misleading and low-vibrational.
So how much should we control our emotions? If we should enjoy life with a childlike curiosity and full intensity, then our emotions should reflect this. They could be loud and spontaneous. Even so, I do believe that we should control them to some extent. Not only because of how we interact with our surroundings, but also with regards to ourselves. Have you heard of the 16 second rule? It’s based on the law of attraction. If we remain in a given emotion for longer than 16 seconds it will influence our thinking and perspective. These 16 seconds are crucial. Given low-vibrational emotions, we can focus on their source and ask ourselves why we feel what we feel. After that we can try to leave these emotions behind and focus on a positive aspect so that we enter a higher-vibrational state. What you focus on grows – that’s the law of attraction. If we remain in a low-vibrational state, we will only continue feeling bad and will spread our negativity around. This won’t help us or others. Here, controlling some of our emotions makes sense and indeed has an effect on the world around us. A simple example is a situation wherein we’re in a bad mood after a fight and then bring that baggage with us to another meeting, projecting the anger we feel. The opposite is also true: when we feel high-vibrational emotions, such as joy or gratitude, we will translate that onto our surroundings, our communication and the situations we find ourselves in. Even if we feel euphoric, it’s worth to ground ourselves, so as to not lose touch with reality. You can do this by going on a walk or otherwise spending time in nature. It’s important to keep a balance between the Energy of the Cosmos and that of the Earth. And, of course, I wouldn’t be myself, if I didn’t prescribe meditation as well🙂